Recenzja i nagroda Lyngdorf FR-2 magazyn StereoLife
Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera wiele inicjatyw mających na celu dążenie do postępu w technologii reprodukcji dźwięku. Lyngdorf zaczynał swoją karierę w 1975 roku jako dystrybutor urządzeń rozrywki domowej. Pięć lat później założył sieć sklepów HiFi Klubben, a następnie, w 1983 roku, wraz z przyjaciółmi powołał do życia markę DALI (Danish Audiophile Loudspeaker Industries). W 1990 roku Duńczyk kupił firmę Snell Acoustics, której założyciel, Kevin Voecks, opracował autorską technologię korekcji akustyki pomieszczenia. W 1997 roku Lyngdorf zainwestował w duński startup Toccata Technology. Najbardziej ikonicznym urządzeniem stworzonym przez Lyngdorfa był wzmacniacz TacT Millenium, który zapisał się w historii jako pierwszy hi-endowy przedstawiciel urządzeń nowej generacji. Najbardziej hi-endowym wcieleniem technologii duńskiego projektanta są systemy stworzone we współpracy ze światowej sławy producentem fortepianów, firmą Steinway & Sons, a jednym z ostatnich współtworzonych przez niego projektów jest dobrze znana audiofilom firma Purifi Audio. Dla audiofilów najbardziej atrakcyjna jest oferta marki Lyngdorf Audio, którą możemy podzielić na dwie grupy - elektronikę i zestawy głośnikowe. Pierwsza cieszy się sporym zainteresowaniem, głównie dzięki nowoczesnym wzmacniaczom wyposażonym w wysokiej klasy przetworniki, moduły strumieniowe, potężne pokładowe menu i autorski system korekcji akustyki pomieszczenia RoomPerfect. Jeśli zaś chodzi o głośniki... Ech, to długa historia, ale nareszcie coś się w tym temacie ruszyło. Nie tak dawno Lyngdorf zaskoczył nas, prezentując piękne, oryginalne monitory Cue-100. Teraz wyprowadził jeszcze odważniejszy cios, pokazując model FR-2 - kolumny zaprojektowane tak, aby można je było dosunąć do ściany lub na niej powiesić.
Sama koncepcja oczywiście nie jest nowa. Lyngdorf od dawna przekonywał nas, że postawienie w pokoju odsłuchowym wielkich pudeł, które muszą mieć wokół siebie trochę wolnego miejsca, nie jest rozwiązaniem, na które jesteśmy skazani, jeśli chcemy obcować z dźwiękiem na wysokim poziomie. Dotychczas promowana przez duńską firmę koncepcja opierała się jednak na małych pudełkach, które wtapiają się w otoczenie, ale same w sobie nie są specjalnie pociągające. Można powiedzieć, że to takie głośniki do zabudowy, których nie trzeba wpuszczać w ścianę. Mowa tu o przeznaczonych do montażu na wieszakach modelach MH-2, MH-3 i FR-1 (którego opisywane kolumny są rozwinięciem), wolnostojących, ale niezwykle dyskretnych BW-2 i BW-3, a także przeznaczonych do montażu wewnątrz istniejących mebli CS-1 i CS-2. Krótko mówiąc, wszystko to kręciło się wokół idei mówiącej, że sprzęt audio ma być niewidoczny, a ewentualnymi problemami z akustyką ma się zająć elektronika, czyli system RoomPerfect.