Test Teac PE 505 w całości na stronie Audiostereo.pl

Marki TEAC, przedstawiać nikomu raczej nie trzeba. Jednak w tym przypadku zaskakuje nieco kontekst, gdyż zwykle rozmowy o tej firmie, dotyczą legendarnych już odtwarzaczy CD z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, czy nieco mniej popularnych i uznanych urządzeń jak wzmacniacze czy tunery radiowe. Jednak operują w około tak zwanego sprzętu vintage, ze złotej ery Hi-Fi. W ostatnich latach, jak prawie każda potęga Hi-Fi z tamtego okresu, zepchnięta została do niższej ligi, produkując urządzenia zbyt drogie i pożądane dla przeciętnego zjadacza chleba, ale nadal w małym stopniu atrakcyjne dla typowego audiofila.

_DSC1931.thumb.jpg.076079d0b6ea2beb988a0df7cdd6a096.jpg _DSC1932.thumb.jpg.38f843102a1157cc10761a08be1140fa.jpg

Ten smutny obraz, gdzie potężne firmy, odnoszące olbrzymie sukcesy trzy-cztery dekady temu, tworzące wspaniałe sprzęty, nie potrafiły się odnaleźć w gąszczu „butikowych” firm audio, ze znacznie mniejszym doświadczeniem jak i zapleczem technicznym wydaje się powoli zmniejszać. Najważniejsi gracze złotej ery audio, powoli zaczynają wyczuwać rynek i starają się dostarczyć produkt, który zadowoli zaawansowanego audiofila.

 

Pierwsze sukcesy w tej dziedzinie odniosła Yamaha, z serią „S”. Stworzyła linię urządzeń audio, jawnie nawiązujących do kultowych sprzętów sprzed lat. Skupiła się tylko na jakości wykonania i jakości dźwięku, tworząc coś w rodzaju remake’u vintageowych wzmacniaczy i odtwarzaczy CD w myśl zeszłej epoki, ale z użyciem obecnej technologii. Wydaje się, że sukces sprzedażowy zaskoczył wszystkich i bardzo szybko skłonił innych producentów do podobnych ruchów – dobrym przykładem mogą być urządzenia Denona z serii jubileuszowych, które niczym nie ustępują swym protoplastom sprzed lat.

_DSC1933.thumb.jpg.4b47243cf40688258e9be328fd15969e.jpg _DSC1934.thumb.jpg.8481858879b1796549048b3a2693aeaa.jpg_DSC1935.thumb.jpg.e9621613474575041a6de7f5db8888f6.jpg

Mając doczynienia z TEAC PE 505 odnoszę wrażenie, że kolejna kultowa marka wyciągnęła wnioski z zaistniałej sytuacji i postanowiła uszczknąć kawałek tortu dla siebie. Już sam fakt powstania takiego urządzenia jak autonomiczny przedwzmacniacz PHONO do wkładek MM i MC wyraźnie pokazuje, że nie jest to skierowane do klienta masowego, który skorzysta z modułu wbudowanego we wzmacniacz zintegrowany – o ile w ogóle ma gramofon.

 

Konstrukcja ta wykonana jest w technologii zbalansowanej, daje możliwość korzystania z wkładek MM oraz MC, daje pełne możliwości dopasowania impedancji i pojemności, zbudowana jest w układzie dual mono – widać od razu, że to bardzo wysokiej klasy urządzenie Hi-Fi, skierowane do doświadczonej grupy, zaawansowanych odbiorców.  

 

Skoro już napisałem kilka słów o stronie technicznej urządzenia, pora na dokładniejszy opis. Sprzęt wykonany całkowicie w technologii dual mono, znaczy to mniej więcej tyle, że w jednej obudowie zamknięte są de facto dwa, całkowicie odseparowane od siebie urządzenia monofoniczne, a każdy z nich odpowiada za oddzielny kanał. Takie rozwiązanie gwarantuje najlepszą możliwą separację lewego i prawego kanału, co przekłada się na wysokiej jakości stereofonię. Zasilanie zaprojektowano o kilkustopniową stabilizację i filtrację napięć, a sercem zasilacza, są dwa, zaskakująco duże, transformatory toroidalne. Pobór prądu urządzenia tej kategorii, czyli wzmacniacza małych sygnałów, jest bardzo mały. Tak duże transformatory i rozbudowane zasilanie zostało użyte, by bez obaw można zastosować obszerną filtrację, która część energii elektrycznej „zmarnuje” i odda w ciepło, ale dzięki temu uzyskujemy bardzo „czysty” prąd.

_DSC1937.thumb.jpg.d24f551576c19032de3e638f357388e8.jpg _DSC1938.thumb.jpg.f9a0f12ec3ad1f6e93b7510018993ed6.jpg _DSC1940.thumb.jpg.3764978b972c244a44d760c6773dbb20.jpg

Każde urządzenie audio jest na to wrażliwe i pozytywnie reaguje na solidnie zrobioną filtrację zasilania, ale w przypadku przedwzmacniacza gramofonowego (a zwłaszcza modelu przystosowanego do obsługi wkładek MC) jest to sprawa kluczowa. Każde zniekształcenie, każdy szum, „brum” z zasilania zostaje wielokrotnie wzmacniany, stąd też właśnie w tych urządzeniach tak ważne jest by podejść do tej kwestii poważnie.

Dla uzmysłowienia problemu należy wiedzieć, że typowy sygnał muzyczny jaki oddaje np. odtwarzacz CD wynosi ok 2V. Dla wkładek MM napięcie wynosi ok 5mV, a wkładka MC to zakres od 0,1mV do 2mV… Widać więc, jak mocno sygnał musi być wzmocniony by uzyskać wymagane 2V. Ciężko to zrobić bez szumów, stąd też tak rzadko w przedwzmacniaczu phono dla wkładek MC stosowane są lampy.

 

Kolejny zabieg techniczny, który ułatwia zachowanie dobrego odstępu sygnału od szumu oraz linowości wzmacnianego sygnału to wykorzystanie układu zbalansowanego. Polega to mniej więcej na tym, że sygnał składa się z dwóch lustrzanych sygnałów, jeden o polaryzacji dodatniej, a drugi ujemnej. Jeżeli uda się wykonać je na zasadzie dokładnych odbić lustrzanych, w bardzo dużym stopniu pozwalają zredukować szumy układu. Główna wada takiego rozwiązania to wymóg stosowania podzespołów o bardzo małym rozrzucie parametrów, a także praktycznie zdublowanie ilości części.  

 

TEAC PE 505 całą ścieżkę sygnału wzmacnia w układzie zbalansowanym, nawet jeżeli podajemy sygnał niezbalansowany z wkładki gramofonowej, zostaje on przekonwertowany na sygnał zbalansowany. Z kolei, jeśli korzystamy też z wyjść niezbalansowanych, to sygnał do nich, znów jest konwertowany ze zbalansowanego. Co ciekawe i raczej rzadkie, TEAC PE 505 przyjmuje również sygnał z egzotycznych wkładek gramofonowych, które podają sygnał zbalansowany. Efekt tych zabiegów jest bardzo skuteczny, szumy wkładki są na tyle małe, że w zasadzie nie różnią się zbytnio od przeciętnego odtwarzacza CD.

 

Wygląd zewnętrzny urządzenia wyraźnie nawiązuje do sprzętów studyjnych, spora ilość przełączników hebelkowych, gałki, podświetlany wskaźnik impedancji wkładki. Cała obudowa wykonana z anodowanego aluminium (dwa warianty kolorystyczne; czarny i srebrny). Jakość materiałów i spasowanie elementów nie daje żadnych powodów do narzekania. Lekkim uśmiechem w stronę audiofilskiej braci jest użycie trzech nóżek, wewnątrz których zastosowano łożysko ślizgowe. Sprzęt po położeniu „zawieszony” jest na trzech małych punktach, dzięki czemu niwelowany jest wpływ drgań z otoczenia na urządzenie. Oszczędza to właścicielowi potrzebę zakupu nóżek antywibracyjnych – jeśli takie stosuje w swoich sprzętach.

 

Bardzo mocną stroną tego przedwzmacniacza jest jego funkcjonalność. W zasadzie sprzęt ten może być punktem odniesienia w tej kwestii. Prócz rozbudowanych możliwości korzystania z sygnałów zbalansowanych i niezbalansowanych, już z poziomu wkładki, o których wspominałem, mamy możliwość wyboru wkładek MM oraz MC. Do każdej z nich pełne spektrum ustawienia pojemności lub impedancji. Odbywa się to bezpośrednio z panelu czołowego, przy pomocy gałek. Dostępny jest filtr subsoniczny oraz funkcja odtwarzania mono. Ta druga jest o tyle ciekawa, że zwykle odbywa się to w ten sposób, że dublowany jest lewy kanał, tutaj natomiast prawy i lewy kanał są miksowane w urządzeniu. Należy pamiętać, że w przypadku płyt winylowych słuchanie muzyki mono, czy nawet używanie wkładek monofonicznych nadal ma miejsce, wśród kolekcjonerów z materiałami muzycznymi sprzed ery Stereo.

 

Kolejne funkcjonalności są już bardzo dużymi nowinkami, praktycznie nie spotykanymi nigdzie indziej, a na pewno nie wszystkie razem. Bardzo ciekawa i przydana funkcja pomiaru rzeczywistej impedancji wkładki wraz z okablowaniem. Po aktywowaniu jej na froncie urządzenia wyświetlana jest realnie zmierzona impedancja całego układu. Świetna sprawa, zwłaszcza dla wkładek z epoki, do których nie tak łatwo znaleźć wiarygodną dokumentację.

_DSC1941.thumb.jpg.85f26a18472a8e6a9844437e6c2b63f0.jpg _DSC1943.thumb.jpg.8ef1a62e6f09130386ad445dfb612d8a.jpg_DSC1945.thumb.jpg.12f2bffb594e040b957e99f2a4fb4446.jpg

Kolejna ciekawa funkcja, to opcja odmagnetyzowania ładunków elektrycznych z wkładki. Zasada działania podobna do zewnętrznego urządzenia, demagnetyzera, stosowanego przy magnetofonach taśmowych. Po uruchomieniu tej funkcji, przez trzydzieści sekund urządzenie „ściąga” ładunki elektryczne z wkładki i odprowadza do masy. O ile skuteczność zewnętrznego demagnetyzera jest mi znana od dłuższego czasu, to jednak sam nigdy nie mogłem zdobyć się na wykonanie tej irytującej czynności przed odsłuchem. Tutaj, dzięki wygodzie jakie daje uruchomienie jednym przyciskiem, byłbym w stanie z niej korzystać na co dzień.

 

Ostatnim, bardzo miłym dodatkiem jest możliwość ustawienia krzywej RIAA pod konkretną wytwórnię. Oryginalnie sprzęt pracuje właśnie w tej charakterystyce zaproponowanej przez RIAA ( Recording Industry Association of America ) jednak nie wszystkie wytwórnie od razu przyjęły ten standard, nie mówiąc już o nagraniach sprzed 1953 roku, gdzie nie istniała normalizacja tego parametru. Różnice między poszczególnymi wytwórniami sięgały ponad 6dB w paśmie niskotnowym, więc były spore i do usłyszenia raczej od razu. Dużą radość dawało mi słuchanie starych płyt na nastawie dedykowanym pod płyty Decca czy Columbia. Zaskakujące dla mnie zmiany muzyczne wprowadza funkcja i ratuje wiele starych płyt, nie dających się słuchać ze względu na słabą realizację. Po ustawieniu odpowiedniej krzywej dal danej wytwórni, nagle nagrania nabierają życia.

 

Po etapie rozpakowywania i podpinania urządzenia, gdy zauważyłem lekkie inklinacje w kierunku sprzętu studyjnego, a także drobne wstawki z audiofilskiego świata, moje oczekiwania co do dźwięku podążyły za stereotypami. Myślałem, że będzie to mieszanka nieco beznamiętnego i przesadnie zrównanego dźwięku ze studia, połączona z modnym wśród części audiofili, wyciągania pojedynczych niuansów z tła i przesadnego eksponowania detali. Okazało się jednak, że dźwięk jest dokładnie odwrotny. Jest taki jakby stroił to ktoś ze złotej epoki winyla, dźwięk brzmi jak z najwyższej klasy sprzętu vintage.

_DSC1946.thumb.jpg.a687cc34448f5e956cd221d38ee2792e.jpg _DSC1948.thumb.jpg.e225af2d4bf9ddd177bd21ec416c6b94.jpg_DSC1949.thumb.jpg.165209c3e16d2ca065430746615f7a4c.jpg

Tak więc jest to dźwięk niesamowicie wręcz muzykalny i dużą równowagą akcentów. Zero jakiegokolwiek efekciarstwa, sztucznego przyciągania uwagi, tylko spokojna, przyjemna muzykalność. By była jasność, nie mówię tu o muzykalności rozumianej jako dźwięk ciepły czy przesłodzony – jest to muzykalność wynikająca z zachowania dobrej dynamiki i energii nagrania, głębokiej i nasyconej barwie wokali, odpowiedniego dociążenia dolnych rejestrów. To dopiero takie połączenie cech daje to co ja nazywam muzykalnością. Analizując dokładniej poszczególne pasma, wysokie tony są czyste i klarowne - zresztą jak każde z pasm.

Ilość wysokich tonów jest bardzo dobrze wyważona, po przejściu z innych, „nowocześnie” zestrojonych sprzętów, może nam się wydawać, że jest ich mało. Jednak wrzucając na gramofon materiał, gdzie jest wyraźnie skoncentrowanie na to pasmo, jak chociażby wałkowane często na odsłuchach porównawczych „Time” Pink Floyd i słynne intro z dzwonkami i budzikami z tego utworu, daje obraz wyraźnej, mocnej i czystej góry, w utworze, gdzie taka powinna być.

Średnica i wokale są czyste, a jednocześnie głębokie, nasycone, soczyste – bardzo wciągające. Powiem szczerze, że barwa tego zakresu urzekła mnie bardziej, niż z wielu urządzeń lampowych z jakimi miałem do czynienia. Bas jest głęboki, konturowy, nie wzbudza się. Dobrze oddane są gradacje basu (ale nie idealnie), ilość masy i wypełnienia jest bez zarzutu. To do czego mógłbym się delikatnie przyczepić to szybkość basu, jest całkiem nieźle, ale wiem, że da się lepiej. Np. taki Phasemation EA300 lub EA350 są pod tym względem lepsze, nie mają jednak takiego „analogowego ciepła” i muzykalności jaką posiada TEAC. Nie wiem do końca czy ten lekko wolny bas to słabszy punkt TEACa, czy po prostu wynika z odbioru całości muzyki jaką on prezentuje: głęboką, plastyczną, muzykalną. Przy takim odbiorze wrażenia szybkości i ataku basu nie są tak jednoznaczne, jak w urządzeniach grających chudziej.

 

Przechodząc do podsumowania, TEAC PE 505 jest bardzo dobrym urządzeniem. Skierowanym przede wszystkim do melomanów, posiadających setki płyt winylowych, z różnych wytwórni i wydań historycznych. Lepiej odbiorą ten sprzęt osoby ceniące sobie długie i angażujące odsłuchy, ponad efekciarskie granie sampli z targów audio. Te wszystkie cechy sprawiają, że TEAC PE 505 idealnie trafia w mój gust i sprawił mi dużo przyjemności podczas odsłuchów. Dodając do tego bardzo rozbudowaną i dającą realnie się wykorzystać funkcjonalność, a także jak na standardy sprzętów hi end (a wbrew pozorom w tej lidze należy szukać mu konkurentów) umiarkowaną cenę, jest urządzeniem godnym polecenia. Osobiście uważam, że w relacji cena / jakość nic lepszego dla oddanego winylowi melomana znaleźć na rynku się nie da. Gorąco polecam.

 

DANE TECHNICZNE:

Producent:      Teac

Model: PE-505

Pobór mocy: 19W

Impedancja wyjściowa: 63Ω

Kolor: Black, Silver

Wymiary: 290 x 84.5 x 252.5 mm

Waga: 4.5 kg

Cena: 7499 zł